Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówił, że z wielką łatwością uzyska subwencją rady jeneralnej departamentu. Był to zresztą jedyny sposób odzyskania sum już wyłożonych, gdyż rada z pewnością nie przyzna ani grosza dopóty, dopóki tamy owe w ruinie leżeć będą. Z tego punktu widzenia zapatrując się na tą sprawą, zapali! się do niej trochą i roboty były prowadzone z szybkością. Był przytem bardzo czynny, jeździł co tydzień do Caen dla widzenia się z prefektem i z wpływowymi członkami rady, wreszcie gdy kończono roboty ciesielskie, uzyskał przyrzeczenie, że na miejsce wydelegowany zostanie inżynier, który zda raport, a na podstawie tego raportu, przyznana zostanie subwencja.
W istocie, inżynier przybył i zabawił dzień cały w Bonneville. Był to człowiek bardzo grzeczny, który raczył być na śniadaniu u pana Chanteau, po przechadzce na wybrzeże. W domu nie chciano go się pytać o zdanie przez dyskrecją, nie chcąc wywierać żadnego nań nacisku; ale przy stole, okazał on się tak ugrzecznionym dla Paulinki, że ona sama wierzyć zaczęła w powodzenie tego interesu. Toteż gdy w dwa tygodnie później, Lazar wrócił z nowej podróży do Caen z jak najgorszemi nowinami, wszyscy w domu przerażeni zostali i pojąć tego nie mogli. On sam wściekał się ze złości. Ten bałwan inżynier złożył raport jak najnikczemniejszy. Było to napisane bardzo grzecznie, przyznać trzeba, ale każda część wzniesionych zapór, była wydrwiona ze szczególną obfitością wyrazów technicznych. Zresztą można się było tego spodziewać, ci panowie inżynierowie sądzą, że bez nich nie można wystawić kurnika i budy dla psa, zdaje im sią, że tylko oni coś umieją. Najgorszem jednak było to, że po przeczytaniu raportu, rada jeneralna odmówiła wszelkiej subwencji.
Było to dla młodego człowieka powodem nowego napadu zniechęcenia. Tamy były ukończone, on klął się na wszystko, że oprą się największym nawet przypływom morskim i że wszyscy razem połączeni inżynierowie dróg i mostów, wszystkie dyrekcje i rady pękać będą ze złości, ale nie sprawiało to jedynego pożądanego skutku, nie wracało wyłożonych przez Paulinką pieniędzy i Lazar gorzko wyrzucał sobie, że ją w tę nową klęską zaplątał.