Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

raźnie przed oczyma; widziała jak Lazar ściskał w objęciach Ludwikę i jak pani Chanteau czatuje pode drzwiami.
— Mój Boże — myślała — cóżem czyniła żeby mnie wszyscy zdradzili, kiedy ja wszystkim im tak wierną jestem! Zdawało jej się, że przepaść jakaś przed nią się otwiera, w którą zapada się jej pragnienie życia, rozkosze jej i nadzieje.
— Błagam cię, milcz! to mnie zabija.
Weronika zaniepokojona, ale wstrzymać się nie mogąca, mruczała jeszcze:
— Nie dla nich, dla panienki to robię, że nie mówię więcej... I teraz leży tam od rana i użera jak pies na panienkę! Cierpliwości mi się przebrało nakoniec, krew mi się w żyłach gotuje jak słyszę, jak zawraca na złe to wszystko dobre, co panienka dla nich zrobiła... Słowo honoru daję, ona szczeka żeś ich panienka zrujnowała, żeś jej panienka syna zabiła!... Może panienka nie wierzy, to można iść pode drzwi i słuchać.
Potem, gdy Paulinka wybuchnęła głośnym płaczem, Weronika przestraszona chwyciła ją za głowę, poczęła włosy jej całować.
— Już nie, nie panienko, już nic nie powiem, już milczę... A jednak trzeba, żeby panienka wiedziała, bo to doprawdy głupio tak się dać zwodzić... Już cicho, już ani słówka, niech się panienka uspokoi.
Przez chwilę panowała cisza. Służąca gasiła niedopalone węgle na kominie, ale nie mogła się powstrzymać i rzekła jeszcze:
— Już ja wiem od czego ona pęcznieje, to jej złość wlazła w kolana.
Paulinka, która oszołomiona tem wszystkiem, co słyszała, siedziała z ociężałą od bolesnych myśli głowa, utkwiwszy oczy w dwie tafle posadzki, usłyszawszy ostatnie słowa, podniosła oczy. Dlaczego Weronika to mówi, czyżby puchlina znowu wróciła!?
Służąca zakłopotana musiała zdradzić tajemnicę pani. Pozwoliła ona sobie sądzić ją, ale posłuszną jej zwykle bywała. Teraz powiedzieć musiała, że z nocy obiedwie nogi były spuchnięte i, że pani nie kazała tego mówić przed panem Lazarem. Podczas, gdy służąca dawała te