Strona:PL Zola - Radykał.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

których marmur bielił się w słońcu, strzelała jeszcze do żołnierzy, rzucających się w oczy pałającym kolorem czerwonych spodni. Damour stanął na miejscu akurat w chwili, w której nie mogło go minąć aresztowanie. Trzydziestu siedmiu jego towarzyszy rozstrzelano, on sam cudem tylko uszedł masowemu wymiarowi kary. Ponieważ miał ręce umyte przez żonę i ponieważ nie strzelał, ułaskawiono go. Zresztą oszołomiony z utrudzenia, zdruzgotany tylu okropnościami, nie zdołał sobie nigdy później przypomnieć dokładnie dni, które teraz nastąpiły. Pozostałe one dlań widmem zamglonem: i te długie godziny spędzone w ciemnych miejscach, i te męczące marsze wśród najdokuczliwszego skwaru, wrzawa, razy, rozdziawiający gęby tłum, środkiem którego przechodził, wszystko. Kiedy się zdołał nareszcie otrząsnąć z tego stanu ogłupienia, ujrzał się w Wersalu jeńcem.
Felicya przyszła go raz odwiedzić, zawsze spokojna i blada, ale po oznajmieniu Jakóbowi, że Ludwisi się polepszyło, zamilkli oboje, nie mając sobie nic więcej do powiedzenia. Na odchodnem dorzuciła jeszcze, dla dodania mu odwagi, że sprawa jego jest na dobrej drodze i że wkrótce wolność odzyska.
— A Berru? — spytał.
— O! — odrzekła — Berru jest w bezpiecznem miejscu. Drapnął na trzy dni przed wkroczeniem wojsk; nie będzie miał najmniejszych kłopotów.