Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uniosła się.
— A ja panu mówię, że miał słuszność!.. Nie ma pan chyba oczu? Czy to nie hańba, co się dzieje w Moreux? Ten Chagnat, księża kreatura, wysila się, aby ogłupiać dzieci! Od lat już żaden nie zdał elementarnego egzaminu. A Jauffre, co nastąpił po panu w Jouville? Ten także dobrze pracuje ku zadowoleniu księdza Cognasse! Jeżeli tak dalej pójdzie, to można się spodziewać, że w przeciągu niespełna lat dziesięciu Francya oduczy się czytać i pisać!
Wyprostowała się i prorokowała, uniesiona nienawiścią i oburzeniem zgniecionej niesprawiedliwością społeczną kobiety.
— Słyszy pan, panie Froment, to zgubiony kraj, po którym nie można się spodziewać nic dobrego ani sprawiedliwego, który zejdzie do rzędu narodów umarłych, a na ciele jego siędzie katolicyzm jak zgnilizna i robactwo!
Wzburzona tą sceną, drżąca od długiej mowy, uciekła z miną niespokojną do przybytku cierpienia, gdzie na nią czekała blada milcząca córka.
Marek stał chwilę ogłuszony, zdawało mu się, że słyszy samego Férou. Tak, to był głos Férou z grobu podnoszący swój pesymizm, dziki protest zgnębionego pracownika! Po za przesadą urazy, dużo w nim było prawdy: Chagnat ogłu-