Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/396

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ców, nie miał ani jednego przeciwnika. Prętki ten i całkowity skutek otrzymano z nadzwyczajną łatwością tak, że projektodawcy nie potrzebowali robić żadnych starań, ani osobliwych wysiłków, jakie byli przewidywali. Wyrażona bowiem przez nich myśl, kiełkowała w umyśle wszystkich, wyrzut sumienia za przeszłość, niepokój z powodu zawsze krwawiącej krzywdy, pragnienie zagojenia rany dla honoru całej ludności. Wszyscy odczuwali niemożebność szczęścia po za łącznością obywatelską i sprawiedliwością społeczną. Listy składek pokryte zostały w kilka tygodni. Ponieważ potrzebna suma była względnie drobną, trzydzieści tysięcy franków, grunt zaś ofiarowany przez radę miejską, nic nie kosztował, umyślnie dawano po dwa, trzy, najwyżej po pięć franków, aby mieć jak najwięcej podpisanych nazwisk. Ludzie biedni, robotnicy z przedmieść, okoliczni włościanie dawali po dziesięć sous lub po franku. Zaraz w końcu Marca rozpoczęto roboty. Postanowiono wykończyć wszystko, do ostatnich drobiazgów na połowę Września, gdyż na ten czas Simon naznaczył swój powrót.

KONIEC.