Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

porzucić Pyreneje i przybyć tu... Pan musi to wiedzieć?
Marek odrzekł z uśmiechem:
— Z pewnością jest to ich zamiarem. Ale nie można ich oczekiwać prędzej aż za rok, bo chociaż sprzedali kopalnie, zobowiązali się jeszcze przez rok je prowadzić. Przy tem, mają jeszcze rozmaite inne sprawy i niewiadomo na pewno, kiedy tu przybędą.
— Ależ — wołał z uniesieniem Adryan — jeżeli mamy rok tylko czasu, to zaledwie tyle, ile potrzeba na wykonanie mego projektu... Chciałbym przedewszystkiem przedstawić go panu. Kiedy mogę odwiedzić pana w Joville?
Marek, który miał zamiar przepędzić cały dzień u Ludwini, wytłomaczył mu, że lepiej było rozmówić się zaraz, a że i tak chciał go odwiedzić, stanęło na tem, że przyjdzie do niego po południu.
Adryan Doloir zamieszkiwał u wnijścia do Maillebois, przy drodze, prowadzącej do la Désirade, mały, ładny domek, który sam sobie zbudował na gruncie, należącym niegdyś do folwarku Bongard’ów, wspólnych dziadków jego i żony. Dziadkowie dawno pomarli, a folwark był w posiadaniu ich syna Fernanda, ojca Klary.
Rój wspomnień opadł Marka, gdy krokiem zawsze pewnym i dziarskim przechodził koło sta-