Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/340

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

knął okno, a ja odszedłem. Oto prawda, cała prawda, przysięgam przed Bogiem.
Marek się uspokoił. Przenikliwie patrzył na Gorgiasza, nie okazując żadnego wrażenia.
— Jesteś pan zupełnie pewnym, że zamknął okno za panem?
— Zamknął je, słyszałem odgłos zasuwanych okiennic.
— Utrzymujesz więc pnn w dalszym ciągu, że Simon jest winowajcą, gdyż nikt nie mógł wejść zzewnątrz i myślisz pan, że Simon, spełniwszy zbrodnią, otworzył okiennice i okno, aby rzucić podejrzenie na jakiegoś nieznanego włóczęgę?
— Tak, według mnie, Simon jest winowajcą. Pozostaje przecież jedna jeszcze hypoteza: Zefiryn, dusząc się z gorąca, mógł po mojem odejściu, znów otworzyć okno.
Marek wysłuchał spokojnie tego przypuszczenia, które podsuwano mu jako prowadzące do odkrycia nowego faktu. Wzruszył nawet zlekka ramionami, widząc wartość mniemanej spowiedzi, skoro Gorgiasz upierał się zrzucać swoją zbrodnię na innego. W ciągłej jednak mieszaninie prawdy i kłamstwa, posunięto się o krok ku światłu i Marek postanowił to zaznaczyć.
— Dlaczego nie powiedziałeś pan tego wszystkiego przed sądem? Uniknęłoby się wszelkiej niesprawiedliwości.