Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do pracy i czekali nieuniknionej chwili wzejścia rozumu i sprawiedliwości. Teraz zdawało się, że chwila owa nadeszła: najczynniejszy w sprawie Delbos pobił przeciwnika Lemarrois, którego tchórzowska polityka zależała na niewypowiadaniu się ani za ani przeciw Simon’owi, w obawie upadku kandydatury. Opinia publiczna zmieniła się zatem, nie byłoż to dowodem wielkiego kroku na przód? Salvan miał także zadośćuczynienie: dyrektorem Szkoły Normalnej został jeden z dawnych jego uczniów na miejsce Mauraisin’a, którego prawie wypędzono, taką okazał niezdolność. Salvan w swoim wonnym ogródku cieszył się nie ze zwycięztwa nad przeciwnikiem, lecz że pracę jego podjął jeden z jego wiernych, dzielnych wychowańców. Le Barazer wreszcie wezwał raz Marka i zaofiarował mu miejsce dyrektora szkoły w Beaumont, czując się na siłach naprawienia dawnej krzywdy. Ze strony inspektora akademii, przezornego dyplomaty propozycya była tak znaczącą, że Marek ogromnej doznał radości; odmówił jednak, nie chcąc porzucać nieskończonego zadania w Jouville. Boło jeszcze wiele innych znaków wieszczych. Na miejsce prefekta Hennebise’a przybył człowiek rozumny, energiczny, który niezwłocznie oddalił gospodarza liceum Depinvilliers, pod dyrekcyą którego zakład stał się rodzajem małego seminaryum. Rektor Forbes na-