Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wierzyła księdzu Coquard, nie znaleziono w szufladach zmarłej ani testamentu, ani żadnych papierów wartościowych. Nie można było oskarżać ojca Teodozego o usunięcie takowych, ponieważ nie był w domu w chwili śmierci. Może jeszcze za życia dała je osobiście jemu lub komu innemu? A może je zniszczyła, aby rodzina nie skorzystała z tych dóbr znikomych? Tajemnica nie została wyjaśniona i nigdy nie znaleziono ani grosza. Pozostał domek, który sprzedano, a Genowefa rozdała otrzymane zań pieniądze ubogim, utrzymując, że z pewnością stosuje się w tem do woli babki.
Wieczorem wróciwszy z pogrzebu, rzuciła się na szyję mężowi i spowiadała się z wylaniem:
— Gdybyś wiedział... Przeszłość mię ciągnęła, odkąd wiedziałam, że babka tam samotna, a tak odważna i wielka w upartej swej wierze. Tak, zapytywałam siebie, czy moje miejsce nie przy niej, czy opuszczając ją, zrobiłam dobrze... Co zrobić! nigdy się nie wyleczę, zawsze w głębi duszy pozostanie trochę dawnej wiary... Ależ, o Boże, co za straszna śmierć! Masz słuszność, mój Marku, że dążysz do życia, że chcesz, aby kobieta wyzwoliła się i była równą mężczyźnie i jego towarzyszką, że pragniesz wszystkiego co dobre, prawdziwe i sprawiedliwe!
W miesiąc później odbyły się dwa śluby cywilne, Ludwinia wyszła zamąż za Józefa, Sara za