Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jezusowemu. Szukam sposobności zatarcia tego złego wspomnienia i mam nadzieję, że znajdę.
Milczeli chwilę napawając się prześliczną pogodą. Salvan, dotychczas ciekawie słuchający zakończył ze zwykłą pogodną i wesołą miną:
— Wszystko, co mówicie, niezmiernie jest pocieszające. Oto Maillebois, Jouville i le Moreux kroczą ku lepszej przyszłości, o którą walczyliśmy tak ciężko. Myślano, że zostaniemy zwyciężeni i wytrzebieni doszczętnie, przez miesiące całe sami byliśmy jak martwi, aż oto nastąpiło przebudzenie; ziarno żyło w ziemi i jak tylko wzięliśmy się po cichu do pracy, dobry posiew wzeszedł i zakwitł. Teraz nic już nie powstrzyma przyszłych żniw. Jesteśmy bowiem prawdą, a nic nie zdoła zniszczyć ani powszymać jej rozwoju. W Beaumont rzeczywiście sprawy nie idą dobrze. Synowie Doutrequin’a, owego republikanina bohaterskich czasów, który popadł w klerykalną reakcyę, ciągle awansują a panna Rouzaire w dalszym ciągu zajmuje dziewczynki historyą świętą katechizmem. A jednak duch miasta zmienia się zwolna. Mauraisin’owi nie udaje się w Szkole Normalnej. Opowiadali mi ze śmiechem uczniowie, że mój cień tam się błąka i paraliżuje go głuchym strachem. Rozmach, nadany ku zupełnemu wyzwoleniu nauczyciela, był zbyt silny, Mauraisin nie był w stanie go powstrzymać; mam nadzieję