Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzieci zdobędą przez wykształcenie więcej sprawiedliwości, a wnuki wnuków będą może o tyle wyzwolone z błędów, o tyle sprawiedliwe, że naprawią zbrodnię, chwałą otaczając imię niewinnego. Osięgnął pogodę ducha, pogodził się z myślą, iż trzeba całych pokoleń, aby Francyę wydobyć z odrętwienia, uwolnić od trucizny, którą ją napojono, że trzeba odnowionej krwi w żyłach, aby się stała Francya jego marzenia, szlachetną, wolną i sprawiedliwą.
Prawda! Prawda! Nigdy jeszcze nie kochał jej tak namiętnie. Dawniej również potrzebował jej jak powietrza, którem się oddycha, nie mógł żyć bez niej, doznawał cierpienia, nieznośnego bólu, gdy jej nie posiadał. Obecnie, kiedy ją był widział tak wściekle zwalczaną, zaprzeczaną, pogrzebaną w głębi kłamstwa, jak umarłego, co się zbudzić nie może, wierzył w nią mocniej jeszcze, czuł ją w sposób niezwalczony, zdolny był świat zburzyć, gdyby ją chciano pogrzebać w ziemi. Postępowała bez chwili spoczynku, szła ku świetlanemu celowi i nic jej powstrzymać nie zdoła. Z ironiczną wzgardą wzruszał ramionami, widząc, jak winowajcy myślą, że zburzyli prawdę, że depcą ją pod nogami, że nie istnieje. Nadejdzie chwila, a prawda zajaśnieje, rozbije ich w puch spokojna i pełna blasku. Ta właśnie pewność posiadania zawsze żywej i, chociażby po wielu