Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mienia dla Dawida. Brat jego był wyczerpany, pożerany gorączką, w stanie takiego wycieńczenia fizycznego i moralnego, że powróciłby do więzienia, aby tam wkrótce umrzeć. W domu żona i dzieci we łzach oczekiwały, spodziewały się go ocalić czułością i pieczą. A jednak Dawid początkowo chciał odrzucić ułaskawienie, naradzał się z Markiem, z Delbos’em, ze wszystkimi bohaterskimi obrońcami niewinnego, rozumiejąc, że chociaż ułaskawienie nie odbiera Simon’owi prawa dowiedzenia kiedyś niewinności, z ich ręki jednak wytrąca najpotężniejszą broń: łzy i okrzyk buntu świata całego. Wszyscy przecież, z rozdartem sercem, ulegli i Dawid przyjął ułaskawienie. Marek i Delbos doskonale rozumieli, że sprawa Simona, przestając ranić sprawiedliwość i wspaniałomyślność tłumów, była skończona i Zakon miał słuszność tryumfować.
Los Simon’a został rozstrzygnięty. Ponieważ niepodobna było sprowadzić go do Maillebois, postanowiono, że pani Simon pozostanie tam, u Lehmanów przez czas jakiś z dziećmi, które do wakacyj musiały jeszcze uczęszczać do sąsiedniej Szkoły Normalnej. Dawid znów się poświęcił dla brata. Miał zresztą oddawna cały plan gotowy: odstąpi kopalnię żwiru i piasku i wzamian kupi w odludnej dolinie w Pyrenerach kopalnię marmuru, która przedstawiała doskonały i pewny inte-