Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zefiryna, poczem usiadł obok Dawida w ciasnej przestrzeni, wyznaczonej dla świadków. W ten sposób był obecnym przy pierwszej kwestyi, podniesionej przez adwokata, dzielnie panującego nad sobą, mimo niesmaku, co go dławił. Powstał, żądając obecności ojca Philibina i braciszków Fulgentego i Gorgiasza, prawnie zawezwanych. Prezes dał mu krótkie wyjaśnienie: wezwania nie mogły dojść do rąk ojca Philibina, ani braciszka Gorgiasza, gdyż prawdopodobnie byli po za granicami Francyi i nie znano ich adresów. Co się tyczy braciszka Fulgentego, leżał ciężko chory, na co przysłał świadectwo lekarskie. Delbos domagał się i wyrobił to, że przysięgły lekarz zostanie wysłany, aby zbadać braciszka Fulgentego. Następnie, nie chciał poprzestać na liście, wezwanego również ojca Crabot’a, w którym jezuita tłomaczył swą nieobecność pracami: obowiązkami stanu i zupełną nieznajomością sprawy. Delbos zdobył znowu to, że, mimo kwaśnej uwagi prokuratora, postanowiono nalegać na rektora z Valmarie. Pierwsze to starcie rozdrażniło przeciwników i odtąd prezes i adwokat w ciągłej byli wojnie. Dnia tego posłuchanie skończyło się wzruszającem zeznaniem Mignot’a. Zawsze cierpka i stanowcza panna Rouzaire skończyła właśnie swoje zeznanie, powtarzając, iż jest pewną, że o godzinie dwadzieścia minut przed jedenastą sły-