Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/452

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nigdy nie postąpimy kroku naprzód, jeżeli nie pobijemy ultramontenów, sprawców zepsucia, trucicieli ludu... Słyszysz mię? to jest powodem mojej stanowczej woli nie dopuszczania, aby Ludwinia przystąpiła do spowiedzi i komunii. Uchybiłbym memu obowiązkowi, stanąłbym w zupełnej sprzeczności z mojemi przekonaniami i naukami i musiałbym natychmiast opuścić szkołę, przestać kształcić dzieci innych, ponieważ nie miałbym ani prawości, ani siły poprowadzić moje własne dziecko ku prawdzie, jedynie prawdziwej, jedynie dobrej... Nie ustąpię; nasza córka osądzi sama i poweźmie postanowienie, jak skończy dwadzieścia lat.
Prawie bezprzytomna z gniewu, Genowefa miała odpowiedzieć, gdy wtem nadeszła Ludwinia. Po lekcyach panna Mazeline długo ją zatrzymała, a nawet sama odprowadziła, by wytłomaczyć, że uczyła ją jakiegoś trudnego wzoru szydełkiem. Nauczycielka, osoba drobna i szczupła, nieładna lecz dziwnie pociągająca, o szerokiej twarzy i słodkich ustach, z wspaniałemi czarnemi oczami, wołała już od proga:
— Jakto? jeszcze u was ciemno?... A ja chciałam pokazać ładną robotę pewnej grzecznej dziewczynki!
Genowefa, nie słuchając, zawołała szorstko na dzieko.