Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/430

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cielesne przez człowieka, którego ślub czystości może popchnąć do brzydkiej ciekawości, do wszelkich zboczeń płciowych. Na dziesięciu księży rozsądnych wystarczy aby się znalazł jeden zwyrodniały, a spowiedź staje się brudem, na zetknięcie z którym nie chciał narażać Ludwini. Zresztą to zbliżenie, tajemna ta rozmowa w mistycznym, denerwującym cieniu kaplicy — były nietylko obrazą, możliwem zepsuciem dwunastoletniej dziewczynki, w której zaczynają się budzić zmysły, było to jeszcze jakby wzięciem w posiadanie dziewczyny, w przyszłości kochanki i matki. Na zawsze zostawała zdeflorowana przez kłapłana, którego pytania gwałciły jej wstydliwość. Odtąd przez zwierzenia, kobieta należała do spowiednika, stawała się jego drżącą, posłuszną rzeczą, zawsze gotowa być w jego ręku uległem, oddanem narzędziem.
— Jeżeli nasza córka popełni co złego — dodał Marek — przed tobą lub przedemną się wyspowiada, gdy uczuje potrzebę. Będzie to logiczniejsze i przyzwoitsze.
Genowefa wzruszyła ramionami. Uważała to bluźniercze postanowienie za całkiem śmieszne.
— Nie chcę się sprzeczać z tobą, biedaku... Powiedz mi tylko, w jaki sposób Ludwinia przystąpi do pierwszej komunii, jeżeli zabronisz jej chodzić do spowiedzi?