Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znalazł serce zajęte, w mocy i posiadaniu oblubieńca, który stanął z nim do walki i, mocą wspomnień, zwyciężał. Przez całe życie kobieta ma przed oczami płonące na ołtarzu świece, czuje odurzający zapach kadzidła, nie zapomina pierwszego drgnienia zmysłów pod wpływem szeptów konfesyonału i zachwytów wobec obrzędów. Dojrzewała wśród najgrubszych przesądów, karmiona odwiecznemi błędami i kłamstwami i nadewszystko ściśle strzeżona, aby świat rzeczywisty nie miał do niej przystępu. Kiedy nakoniec, mając lat szesnaście, opuściła kochane siostry wizytki, młoda dziewczyna przedstawiała prawdziwy fenomen ogłupienia i przewrotności, kobietę ciemną, która nie znała swego przeznaczenia, nie zrozumiała siebie i innych, a w piękności swojej niosła, jako kochanka i małżonka, niezdrowy, trujący zaczyn nieporozumień i cierpienia.
Następnie widział Marek Genowefę w małym, nabożnym domku, przy placu Kapucyńskim. Tam ją poznał, przy babce i matce, które całą czułość swoją wysilały na to, aby uzupełnić dzieło klasztornego wychowania, usuwając od dziewczyny wszystko, co mogło z niej uczynić istotę szczerą i rozumną. Żądały od niej tylko, aby była posłuszną, gorliwą katoliczką, nie dbając o resztę; przygotowywano ją do życia w całkowitej nieświadomości takowego. Z pewnym wysiłkiem pa-