Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

franków pensyi szły co miesiąc w coraz głębszą przepaść nieopłaconych długów, a drobna zapłata za sekretaryat w merostwie ulegała ciągłemu aresztowi. Wzmagająca się, nieuleczalna nędza doprowadziła go do ostatecznej pogardy dla zamożnych chłopów gminy i nieufności względem nauki, która niezdolna była wyżywić oddanego jej człowieka. To też Férou, czując się jedynie wykształconym i inteligentnym wśród grubej ciemnoty otoczenia, szalał co dzień więcej na myśl, że on, oświecony, cierpi nędzę, podczas gdy ciemne prostactwo żyje w dostatku; zgorączkowany niesprawiedliwością społeczna, zrospaczony cierpieniami rodziny, marzył o gwałtownem zniszczeniu wstrętnego porządku świata i zbudowaniu na jego gruzach Państwa prawdy i sprawiedliwości.
Spostrzegł Saleura, mera ze swojej wioski, który przybył ubrany w piękny, nowy surdut, gdyż starał się przypodobać księdzu Cognasse’owi, odkąd zwycięstwo było po jego stronie. W Moreux panowała zgoda między gminą a proboszczem, pomimo wściekłości, z jaką zawsze wyrzucał, iż musi robić cztery mile dla parafian, którzy mogli sobie pozwolić na własnego proboszcza. Wszyscy się odwrócili od mizernego, źle płatnego, nędznego nauczyciela, co nietylko nie miał grosza na własność, ale wszędzie długi, a otoczyli szacunkiem kwitnącego zdrowiem, tęgiego proboszcza,