Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do niewdzięcznej pracy, nagłym buntom przeciw cierpieniu? Urodził się biednym i znosił zawsze biedę, złe pożywienie, odzież łataną i na szwach wyszarzaną, ale teraz, kiedy był panem, ubóstwo stawało się straszliwie gorzkiem. Otoczony był ludźmi szczęśliwymi, chłopami, którzy posiadali grunta, jedli dobrze i pysznili się zebranym groszem. Większa ich część byli to grubianie, umiejący zaledwie policzyć dziesięć palców, potrzebujący jego pomocy dla napisania listu. A on, jedyny śród nich z inteligencyą, wykształceniem i cywilizacyą — nie miał często franka, aby sobie kupić kołnierzyk lub naprawić obuwie. Obchodzili się z nim jak ze służącym, gnębili go wzgardą za to, że nosił podarty surdut, którego mu zazdrościli w duchu. Najopłakańszem jednak było porównanie, jakie bezwiednie czynili między nauczycielem a proboszczem: nauczyciel mało płatny, ubogi, znoszący nieuszanowanie dzieci i wzgardę rodziców, nie popierany przez przełożonych, nie miał żadnej powagi; przeciwnie, proboszcz, daleko lepiej wynagradzany, gdyż obok pensyi dostawał różne podarki, miał poparcie u biskupa i był pieszczony przez dewotki, przemawiał w imieniu swego groźnego pana, władcy gromów, deszczu i słońca. W ten sposób ksiądz Cognasse, choć często się kłócił, panował zawsze w Moreux, gdzie ludzie przestali wierzyć i prawie nie spełniali obowiązków religii. Tak tedy nauczyciel Férou, dręczony nędzą, pojony żółcią, stawszy się z konieczności