Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bywały jednak chwile, kiedy Marek i Dawid, działający z bratnią jednością, tracili spokojną ufność. Dochodziły ich uszu złowrogie pogłoski, odkąd brak dowodów wyraźnie rzucał się w oczy. Skazanie niewinnego zabezpieczy na zawsze winowajcę. Braciszkowie przeto szamotali się rozpaczliwie. Widziano, jak ojciec Crabot biegał ciągle z wizytami, bywał na obiadach u urzędników, sędziów, nawet u profesorów uniwersytetu. Słowem, wszędzie walka zaostrzała się, w miarę tego, jak widziano, że żyd ma większe nadzieje uwolnienia. Wtedy Dawidowi przyszło na myśl zająć bliżej tą sprawą barona Nathana, bogatego bankiera, do którego należała dawniej majętność Désirade. Dowiedział się właśnie, że baron bawi u córki, hrabiny de Sangleboeuf, która, wniosła mężowi w posagu królewską posiadłość Désirade, z dodatkiem dziesięciu milionów. Jednego zatem pięknego dnia, w sierpniu, Dawid wziął ze sobą Marka, który również znał barona i po południu zrobili piękną wycieczkę pieszo, gdyż posiadłość oddaloną była zaledwie o dwa kilometry od Maillebois.
Hrabia Hektor de Sangleboeuf, ostatni z rodu koniuszych za świętego Ludwika, mając lat trzydzieści sześć, był zrujnowany zupełnie, po stracie szczątków majątku, nadszarpanego przez ojca. Niegdyś służył w wojska jako kirasyer, ale sprzykrzywszy sobie żółnierkę, wziął dymisyę i żył z margrabiną de Boise. Była wdową, starszą od niego o dziesięć lat, nie chciała go jednak zaślubić; zanadto dba-