Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/634

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sacy byli wszędzie, w Dijon i w Dieppe, w Mans i Vierzon. Potem co rano prawie rozlegał się daleki trzask fortec poddających się pod gradem pocisków. D. 28 września Strasburg uległ, po czterdziestu sześciu dniach oblężenia i trzydziestu siedmiu bombardowania, z murami podziurawionemi, pomnikami potrzaskanemi przez dwakroć sto tysiący pocisków. Cytadela w Laon wysadzona w powietrze, Toul zdobyty i cały ponury szereg: Soissons ze swemi stu dwudziestu ośmiu działami, Verdun ze stu trzydziestu sześciu Neubrisach ze stu, La Ferè siedmdziesiąt, Montmedy sześdziesiąt pięć, Thionville było w płomieniach, Phalsbourg otworzyło swe bramy dopiero w dwunastym tygodniu szalonego oporu. Zdawało się, że cała Francya goreje, zapada się, wśród wściekłego huku dział.
Pewnego poranku, gdy Jan chciał koniecznie jechać, Henryeta wzięła go za rękę, i trzymając ją w rozpaczliwym uścisku, rzekła:
— Nie! nie! błagam pana, nie zostawiaj mnie samej... Jesteś jeszcze za słaby, zaczekaj kilka dni, tylko kilka dni jeszcze... Przyrzekam, że cię puszczę, gdy doktór powie, że masz dość sił, by znowu stanąć do boju.

V.

Tego samego mroźnego wieczoru grudniowego, Sylwina i Prosper siedzieli sami z Karolkiem