Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/469

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strzały rozlegały się pojedynczo, coraz rzadziej na przedmieściu. Na wewnętrznej stronie parapetu ustawiono oddziały dla obrony szańca i bramę nakoniec zamknięto. Prusacy byli oddaleni może o sto metrów. Widziano ich przechodzących tam i z powrotem na drodze do Balan, zajmujących spokojnie domy i ogrody.
Maurycy i Jan, popychając przed sobą Henryetę dla ochrony przed ściskiem, weszli prawie ostatni do Sedanu. Biła godzina szósta. Kanonada ustała już prawie od godziny. Powoli i strzały odosobione ustały. I z wrzawy ogłuszającej, z okropnego trzasku, który grzmiał od wschodu słońca, nic nie pozostało, jak tylko nicość śmierci. Noc nadeszła, zapadła wśród ponurego, straszliwego milczenia.

VIII.

Delaherche, koło godziny piątej, przed zamknięciem bram, powrócił znowu do Podprefektury, zaniepokojony następstwami, jakie bitwa przegrana sprowadzić musi. Bawił tam trzy godziny, drepcząc po bruku dziedzińca, nadsłuchując, dając pytania wszystkim przechodzącym oficerom; i w ten sposób dowiedział się o wypadku niespodziewanym, że generał Wimpffen podał się do dymisyi, że potem podanie to cofnął i że od cesarza otrzymał wszelkie pełnomocnictwo do traktowania z główną kwaterą pruską o warunkach naj-