Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/437

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się z przemocą? W tem wszystkiem było tylko zuchwalstwo szalone wodza, który nie chciał uledz. I generał Wimpffen znalazł się sam z generałem Lebrunem na tym gościńcu do Balan i Bazeilles, które musieli ostatecznie opuścić. Trzeba się było cofać pod mury Sedanu.
Delaherche, jak tylko stracił z oczów generała, śpiesznie wrócił do fabryki, zajęty myślą wejścia znowu do swego obserwatoryum, zkąd mógł przypatrywać się wypadkom. Ale przyszedłszy do domu, musiał się zatrzymać pod bramą, natknąwszy się na pułkownika de Vineuil, którego przywiedziono z butem krwawym, na pół zemdlonego, na sianie, w głębi wózka ogrodniczego. Pułkownik uparł się był, że zgromadzi szczątki swego pułku, i dopóty biegał, dopóki nie spadł z konia. Zaraz zaniesiono go do pokoju na pierwsze piętro, i Bouroche przybiegłszy, opatrzył nogę, lekko ranioną po nad kostką. Był wzburzony, zrozpaczony, zeszedł wołając, że wołałby sobie samemu nogę uciąć, niż dalej prowadzić swe rzemiosło bez potrzebnych przyrządów i koniecznych pomocników. W rzeczy samej na dole nie wiedziano już, gdzie kłaść rannych i postanowiono zająć na ten cel trawnik. Leżało już tam, wśród zielska dwóch biedaków pod gołem niebem, którzy jęczeli wśród nieustannie padających kul. Liczba żołnierzy, przywieziona do lazaretu, dosięgała czterystu, i major zażądał chirurgów, w zamian których