Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/556

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ctwo nie da mu swoich głosów. Jest on zanadto skompromitowany jako orleanista.
Wtem nadbiegła pani de Condamin i, przerywając rozmowę tych panów, rzekła z miną rozbawionej młodej kobietki:
— Panie Rastoil, ma pan nieocenionego syna! Wie pan co on zrobił?... Otóż ten trzpiot schował „ścierkę“ pod kapelusz księdza Bourrette!
A zniżywszy głos, dodała:
— Przy tej sposobności składam panu moje serdeczne powinszowania. Bo otrzymałam właśnie list z Paryża, w którym mi donoszą, że widziano nazwisko pańskiego syna na liście świeżo mianowanych prawników. Okazuje się, że będzie zastępcą prokuratora przy trybunale w Faverolles.
Prezydent trybunału miasta Plassans skłonił się nizko, zaczerwieniwszy się z radości. Albowiem od czasu, gdy się przyczynił do wyboru margr. de Lagrifoul na deputowanego, popadł w niełaskę u rządu. Nie mógł otrzymać żadnej posady dla syna i tej to fatalności przypisywał brak starających się o córki. Nie skarżył się nigdy głośno, lecz uśmiech zwątpienia osiadł na jego ustach. Otóż teraz postać rzeczy nagle się zmieniła. Ta ładna pani zwiastowała mu pogodniejszą przyszłość. Skłonił się jej powtórnie, a chcąc ukryć zbytek swej radości, mówił dalej do księdza Faujas:
— Tak, Bourdeu jest teraz człowiekiem niebezpiecznym. Lecz proszę zauważyć, że on jako nietutejszy, nie może znać dokładnie potrzeb naszego