Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/541

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wahano i jedno tylko było wyraźne życzenie a mianowicie: by wybory odbyły się i minęły.
— Nie ma większości! Głosy się rozstrzeliły! Kogóż wynaleźć dla zgrupowania większości? powtarzali głębocy politycy miasta.
Wtem rozeszła się pogłoska, że republikanie chcą mieć własnego kandydata i na takiego obrali sobie kapelusznika, pana Maurin, bardzo lubionego wśród robotników. Trouche, spędzający wieczory a często i noce w różnych kawiarniach, znajdował, że kapelusznik nie miał dość skrajnych opinij, na e go miejsce proponował cieślę z Tulettes, który cierpiał jut prześladowanie jako gorący republikanin. Lecz cieśla stanowczo odmówił postawienia swej kandydatury. Od jakiegoś czasu Trouche mienił się być krańcowym republikaninem. Zaręczał, że samby pragnął być kandydatem skrajnego stronnictwa, lecz na nieszczęście miał klechę w rodzie, rodzonego szwagra, brata swej żony. Czuł się nieszczęśliwym, z powodu braku środków materyalnych, bo to go zmuszało żyć w pewnej zależności i styczności z kastą ludzi trzymających się kościoła. Robił więc wysiłki dla podtrzymania ducha u ludzi tych samych co on zapatrywań i w tym celu objaśniał ich o konieczności zerwania z legitymistami i z ich margrabią de Lagrifoul, człowiekiem nieposiadającym żadnej wartości. Był to najpewniejszy sposób uczynienia republikanów nieszkodliwymi; w połączeniu z le-