Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzy... Widać cieszyła się, że mu smakuje. Ja też rada jestem, że on sobie spocznie po dzisiejszej podróży... będzie mu wygodnie spać w czystej pościeli... Boję się tylko, że w jego pokoju bardzo pachnie owocami. A to przykry wyziew... kwas... czuć jakby przegniłe jabłka i gruszki... Oj niewesoły ma on pokój sypialny! Prócz posłanej sofy nie ma tam mebla ani kawałka. Ja się będę bała, żeby mu nie przytrafiło się co złego; całą noc nie zgaszę światła... zawsze to daleko bezpieczniej, gdy człowiek czegoś się obawia.
Mouret mniej był ciekawy osobistych wrażeń i myśli Róży, więc wziął swoją świecę i zapalił ją, by pójść do siebie. Pierwej wszakże poczuł potrzebę wypowiedzenia ogólnej treści własnych swoich wywodów, więc stanąwszy przed Różą z miną człowieka, który naraz wpadł w seryę zdarzeń dotychczas dla sobie nieznanych, rzekł z głębokiem przekonaniem:
— Wszystko to są rzeczy niespodziane i zupełnie nadzwyczajne!
Wszedł na górę do sypialnego pokoju; Marta już spała a on nie przestawał nadsłuchiwać szelestów, mogących go dolecieć z drugiego piętra. Pokój sypialny był wprost pod pokojem księdza Faujas. Wkrótce posłyszał, iż ktoś otworzył okno na drugiem piętrze. Ta drobna okoliczność zaciekawiła go niezmiernie.
Uniósł głowę i chociaż był bardzo śpiący, postanawiał oprzeć się senności, byle posłyszeć inny