Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żenia, która zajdzie zapewne nietak długo, doprawdy dobrze byłoby, aby pani Paloque zechciała dać się poznać bliżej... a zajęcie miejsca w komitecie nastręczyłoby wiele ku temu okazyi... dla czego ludzie nie mają wiedzieć kim właściwie pani jesteś... takich zalet serca i umysłu, jakie pani posiadasz, nie należy ukrywać... Doprawdy chciałabym państwa o tem przekonać...
Pan sędzia rzucał się niespokojnie na krześle i patrzał na żonę mrugliwemi swemi oczkami. Wreszcie rzekł:
— Moja żona jeszcze nie odmówiła...
— Nie, jeszcze nie odmówiłam pochwyciła pani Paloque. — Ponieważ jak widzę rzeczywiście potrzebuje pani mojego współudziału. cóż zrobić... trzeba się poświęcić. Wiem z góry, że będę tego żałowała, bo cóż mi z tego przyjdzie?... Nawał pracy, kłopotów a żadnej od nikogo wdzięczności. Takie poświęcanie się dla drugich jest szczytem niedorzeczności... Niejednokrotnie doświadczyliśmy tego w życiu. Niechaj się pani rozpyta mojego męża... on pani opowie, ile łożyliśmy trudu, czasu, pieniędzy dla dogodzenia rozmaitym ludziom... nigdy o tem nie mówimy głośno, bo taka już nasza natura... lubimy świadczyć dobrze ale pod warunkiem, by nikt o tem nie wiedział... Otóż do czego nas doprowadziła ta mania czynienia dobrodziejstw innym?... Ale trudno... natury swojej nikt nie zmieni... i do końca życia będziemy wyzy-