Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obmyśla... Powiadano mi, że była dla niego niezwykle uprzejmą. Przyznaj się, wszak to ona tak ukartowała, że koniec końców musiałaś się zgodzić, by cię ten ksiądz odprowadził, niby pod pozorem, że mieszka w naszym domu?... Dla czego robisz z tego tajemnicę?... Dla czego mi nie opowiedziałaś, jak do tego doszło?...
Marta ruszyła lekko ramionami, nic nie odpowiedziawszy na pytania męża.
— Dalibóg zadziwiająca z ciebie kobieta! Zawsze i wszystko pozostawia cię w spokoju! Zastanów się przecież, iż te sprawy posiadają wielką doniosłość... Nie chcesz nic mówić... ale ja wiem, jak się rzeczy miały... Spotkałem panią Paloque, która mi powiedziała, iż umyślnie dłużej pozostała wczoraj u twojej matki, by widzieć w jaki sposób ksiądz Faujas opuści salon. Otóż z trudnego położenia wyratowała go twoja matka. Wyprawiła go razem z tobą, oddając mu tem nielada przysługę... Ale ty nawet tego nie zrozumiałaś i wzięłaś troskliwość twojej matki za dobrą monetę!... Przecież dotychczas nigdy się nie trwożyła widząc cię samą powracającą do domu!... Lecz nie w tem rzecz... Proszę cię, zrób wysiłek i przypomnij sobie, o czem on z tobą mówił, gdyście wracali?...
Mouret siadł naprzeciwko Marty i nie spuszczał z niej oczu, by módz pochwycić każdy odcień jej głosu i wyrazu twarzy. Ona zaś znudzona, lecz