Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cudzą krzywdą, że kradł, rozbijał — nie z bronią w ręku jak to czynili średniowieczni błędni rycerze, ale jawnie, otwarcie, w biały dzień, operując na giełdzie w kieszeniach łatwowiernych biedaków, siejąc wśród tłumów śmierć i ruinę. W Hiszpanii a następnie we Francyi książę przez lat dwadzieścia zabierał lwią część we wszystkich głośnych szalbierstwach i oszustwach. Księżna nie domyślała się zgoła że mąż jej w błocie i krwi ludzkiej zgromadził tyle milionów, a jednak od pierwszej chwili spotkania czuła ku niemu niechęć, której nawet głęboka jej pobożność przezwyciężyć nigdy nie mogła. Do niechęci tej dołączył się wkrótce głuchy, wciąż wzmagający się żal za to, że z małżeńswa tego nie miała nigdy dziecka. Ubóstwając dzieci, pragnęła gorąco zostać matką; nie dziw więc, że powzięła wreszcie nienawiść do człowieka, który zabiwszy w niej uczucie kochającej żony, nie dał sercu pociechy w miłości macierzyńskiej. W owym to czasie księżna otoczyła się niezrównanym zbytkiem, olśniewała wszystkich świetnością wydawanych zabaw a przepych panujący w jej domu wzbudzał nawet jak powiadano — zazdrość w zamku Tuileries. Nagle od chwili śmierci księcia, który skończył życie rażony apopleksyą, cisza i grobowe ciemności zapanowały w pałacu przy ulicy Saint Lazare. Światła zagasły, gwar ucichł, okna i drzwi pozostawały stale zamknięte i rozeszła się wieść, że księżna, opróżniwszy