Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/728

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

już jasno pojęła?... Czyż owa nadzieja niczem nie zachwiana, pochodzi z głębokiej wiary w skuteczność pracy i usiłowań?... O Boże! czyliż po za temi kałużami błota, po za masą niewinnie straconych ofiar, po za cierpieniami, jakiemi ludzkość przypłacać musi każdy krok na drodze postępu uczyniony — niema jakiegoś dalekiego i tajemniczego celu... niema czegoś podniosłego, dobrego i sprawiedliwego, ku czemu dążymy bezwiednie i co nam rodzi w sercu nieprzepartą żądzę życia i nadziei?
I pomimo tylu nieszczęść, pani Karolina pozostała zawsze wesoła, młodość malowała się na jej twarzy koroną siwych włosów okolonej, jak gdyby co rok na wiosnę odradzała się wraz z ziemią, nowe życie rozpoczynającą. Wspomnienie dawnego stosunku z Saccardem przywodziło jej zawsze na myśl ohydne brudy, jakiemi miłość skalano. Dlaczegóż zatem na pieniądz składają odpowiedzialność za wszystkie zbrodnie i występne czyny, których on staje się przyczyną?... Czyż mniej odeń skalaną jest miłość — ów pierwiastek życie tworzący?...

KONIEC.