Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/707

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mniejszą, i olbrzymią sieć kolei żelaznych na Wschodzie! Motykami i złotem dokonamy tego, czego Napoleon nie zdołał szablą dokazać! Czyż pani mogłaś uwierzyć, że ja chociażby chwilowo dałem za wygranę? Przecież Napoleon powrócił z wyspy Elby, ja także pociągnę za sobą wszystkie kapitały Paryża, jak tylko się ukażę. Jestem tego pewnym. A tym razem nie lękajcie się już klęski, bo obliczyłem plany z matematyczną ścisłością i przewidziałem wszystko do ostatniego centyma... Nadeszła wreszcie chwila, w której zniszczymy do szczętu potęgę tego podłego Gundermanna. Dajcie mi tylko czterysta, najwyżej pięćset milionów franków, a cały świat zdobyć potrafię!
Pani Karolina ujęła go za ręce i lękliwie tuliła się do niego.
— Nie! nie! Nie mów pan tego!... Ja się boję! Ale pomimo przerażenia wbrew swej woli czuła uwielbienie dla niego. W tej nędznej i marnej celi od świata odciętej, zamkami od żyjących ludzi oddzielonej, ujrzała ona nagle siłę, która wszelkie trudności przezwyciężyć zdoła, ujrzała człowieka, który czując nadmiar energii życiowej i pełen najświetniejszych nadziei, całemi siłami bronił się od śmierci. Napróżno starała się wzbudzić w sobie gniew, potępienie błędów popełnionych... uczucia te wygasły w jej sercu. Nienawidziła go przecież za niepowetowane nieszczęścia, jakich stał się przyczyną! — wzywała