Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/684

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wychodząc z pokoju, zauważyła jeszcze, że Maksym napowrót przywołał lokaja i sam pilnował, aby spakowano starannie przepyszne złocone przybory tualetowe, prawdziwem dziełem sztuki będące. Najpiękniejszą była miednica otoczona w około pląsającemi amorkami. Gdy Maksym wyjeżdżał, aby pędzić nadal życie bezczynne i od wszelkich trosk wolne, pani Karolina rozmyślała nad dolą brata jego, który... być może... w ciemny zimowy wieczór zgłodniały, z nożem w ręku, czatować będzie na ofiarę w jednym z zaułków przedmieścia la Villette lub Charonne. Czyż zestawienie doli obu tych ludzi nie było wymowną odpowiedzią na pytanie: o ile pieniądz stanowi warunek zdrowia, rozumu, inteligencyi i dobrego wychowania? Skoro na dnie duszy każdego człowieka zawsze błoto się kryje, czyliż cywilizacya cała nie na tem jedynie polega, aby jeść smacznie i pachnieć pięknie?
Tym razem, wszedłszy do Domu pracy, pani Karolina mimowoli zapałała oburzeniem na widok zbytkownego urządzenia tego zakładu. Do czegóż służyły te dwa wspaniałe pawilony, stanowiące oddzielne mieszkania chłopców i dziewcząt. a połączone olbrzymim gmachem, w którym mieściły się biura administracyi? Do czegóż służyły rozległe te łąki, kuchnie wykładane fajansem, jadalnie z marmurowemi stołami schody i korytarze piękne, widne, iście pałacowe? Jakiż był cel szczodrobliwości tej i miłosierdzia, skoro