Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla spekulacyi, rent pobieranych bez pracy, wyschną ze szczętem.
— Ho! ho! — przerwał Saccard — toby dyabelnie zmieniło zbytkowne nawyknienia wielu ludzi! Ale cóż zrobicie z tymi, którzy dziś mają renty? Ot naprzykład, taki Gunderman... czy odbierzecie mu jego miliony?
— Bynajmniej, nie jesteśmy przecież złodziejami. Odkupilibyśmy od niego wszystkie kapitały, walory, renty i pożyczki, dając mu w zamian bony konsumcyjne wypłacane corocznie. Wyobraź pan sobie jakie nieprzebrane bogactwo środków użycia stanowiłoby równoważnik olbrzymiego tego kapitału: za sto lat niespełna potomkowie Gundermana byliby zmuszeni do pracy na równi z innymi obywatelami, bo roczne spłaty w końcu wyczerpaćby się musiały, oni zaś — choćby prawo dziedziczenia pozostało w zasadzie niezmienione — nie mogliby kapitalizować przymusowych swych oszczędności, tego olbrzymiego nadmiaru matryałów konsumcyi... Powiadam panu, że wymiotłoby to odrazu nietylko wszystkie interesy osobiste, towarzystwa akcyjne, stowarzyszenia kapitałów prywatnych ale nadto znieśćby musiało wszystkie pośrednie źródła dochodów, jako to: kredyt, pożyczki, system najmu i dzierżawy. Praca będzie jedyną miarą wartości, płca robotnika zostanie naturalnie zniesioną, ponieważ w obecnym ustroju kapitalistycznym nie równoważy ona wytworów pracy i pozwala robotnikowi zaspokoić