Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/581

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

we oddziały. Logika faktów zwycięży wreszcie, bo wszelkie akcye, podnoszące się powyżej istotnej swej wartości, prędzej lub później upaść muszą!
Tegoż samego dnia, Saccard instynktem przeczuwszy niebezpieczeństwo, udał się koło piątej do Daigremonta. Był on rozgorączkowany, rozumiał, że zbliża się chwila, w której należy zadać zniżkowcom cios stanowczy lub też zostać przez nich pobitym. Nieustannie snuł w myśli olbrzymi projekt podniesienia sumy sześciuset milionów franków i owładnięcia światem z pomocą tak potężnej broni. Daigremont przyjął go ze zwykłą sobie gościnnośoią w prawdziwie książęcym pałacu, wpośród cennych malowideł i bijącego w oczy zbytku, który opłacały różnice giełdowe odbierane co dwa tygodnie. Trudną w istocie było rzeczą odgadnąć, o ile poza temi wspaniałemi pozorami kryło się prawdziwe bogactwo, zależne od kaprysów zmiennej fortuny. Do chwili obecnej Daigremont nie sprzeniewierzył się jeszcze Bankowi powszechnemu: nie chciał sprzedawać i zadowolony ze swego stanowiska gracza na zwyżkę — co mu grube zyski przynosiło — udawał niezachwianą ufność w powodzenie instytucyi. Nie zniechęcił się on nawet niepomyślną likwidacyą z d. 15 stycznia i oświadczył głośno, że jego zdaniem zwyżka znów nastąpić musi a jednak miał się wciąż na baczności, aby za pierwszym poważnym symptomatem przejść do