Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/558

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kusił się Delarocque: kupił w sali po 3,025 i natychmiast sprzedał pod filarami po 3,035, dzięki czemu w ciągu niespełna trzech minut zarobił sześćdziesiąt tysięcy franków. Skutkiem równo wagi zachodzącej zawsze pomiędzy giełdą prawną a tolerowaną, kursy podskoczyły znów w koszu na 3,030. Mnóstwo pośredników, którzy łokciami torowali sobie drogę wśród tłumów, utrzymywało ciągłą komunikację pomiędzy salą a przedsionkiem. Jednakże i w kulisie kurs chwiać się już zaczynał, gdy zlecenie przyniesione Nathansohnowi przez Massiasa utrzymało go przy 3,035, a następnie podniosło nawet do 3,040; zwyżka w kulisie odbiła się przy koszu i akcye odzyskały kurs pierwotny. Ale utrzymanie go trudną było rzeczą, stawało się bowiem widocznem, że Jacoby i inni agenci, operujący na rachunek zniżkowców, starają się zręczną taktyką zachować wielkie ilości do sprzedaży na koniec giełdy — a to w celu uciśnienia rynku i sprowadzenia katastrofy w chaosie, panującym zawsze podczas ostatniej półgodziny. Saccard rozumiał tak dalece, iż zguba jego jest nieuniknioną, że dał umówiony znak Sabatiniemu, który, stojąc o kilka kroków opodal, spokojnie palił papierosa z omdlewającą miną człowieka, zepsutego powodzeniem u kobiet. Natychmiast też Sabatini zwinny jak wąż, wślizgnął się do gitary, gdzie pilnie nadstawiając ucha, nie przestawał posyłać Mazaudowi zleceń na zielonych karteczkach, w które zaopatrzył się