Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/538

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zaprzeczasz temu, co jest oczywistem — szepnął Moser. — Co prawda, nie widziałem zleceń... nie mogę więc ręczyć za nic... No, cóż pan powiadasz na to, panie Salmon?... Do licha! zdaje mi się, że Gundermann nas przecież nie zawiedzie!
Zaniepokojony wyrazem twarzy Salmona, który uśmiechał się z przebiegłą i tajemniczą miną, Moser sam nie wiedział co myśleć.
— A! — dodał po chwili, wskazując ręką otyłego mężczyznę, który przechodził właśnie obok nich — gdyby ten człowiek chciał wypowiedzieć swe zdanie, nie byłbym w kłopocie... On przynajmniej zapatruje się trzeźwo.
Był to znakomity Amadieu, któremu dotąd jeszcze pozostała sława, jaką był pozyskał dzięki operacyom akcyami kopalni Selsis — owemi akcyami, które przez upór bezmyślny jedynie, nic nie przewidując ani obliczając, na los szczęścia kupił po piętnaście franków, a na których sprzedawszy je po niejakim czasie zarobił około piętnastu milionów franków. Niepospolite jego zdolności finansowe wzbudzały ogólne uwielbienie; tłum cały ciągnął za nim, starając się podchwycić najmniejsze jego słówko i grać stosownie do otrzymanej wskazówki.
— Ba! — wykrzyknął Pillerault, wierny swej teoryi grania bez namysłu i wszelkiej kombinacyi — najlepiej wychodzą ci, którzy idą za pierwszym popędem i grają na los szczęścia... Wszystko