Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wyszedł nareszcie. Pani Karolina stała przez chwilę nieruchomo, starając się zebrać myśli i rozmyślając nad niebezpieczeństwem, jakiem podobna scena groziła Saccardowi. Wreszcie siły ją opuściły, z głuchym jękiem osunęła się na krzesło, stojące przed biurkiem, a łzy tak długo tłumione, strumieniom trysnęły z jej oczu.
W tymże samym czasie owa Klara, chuda, jasnowłosa dziewczyna, zdradziła swoją panią, przyrzekając Delcambre’owi, że mu ją pokaże z innym mężczyzną w tem właśnie mieszkaniu, które on dla niej najmował. Z początku żądała ona za to pięćset franków, ale ze względu na znane skąpstwo prokuratora, po wielu targach musiała ostatecznie poprzestać na sumie dwustu franków, które on przyrzekł wypłacić je w chwili, gdy mu drzwi od pokoju pani otworzy. Klara sypiała w małym pokoiku, tuż obok sypialni baronowej, która przyjęła ją do służby dlatego głównie, aby nie powierzać żonie szwajcara opieki nad mieszkaniem. Klara prowadziła życie próżniacze, nie mając żadnego zajęcia w dnie, w które jej pani nie przychodziła na schadzkę, usuwając się dyskretnie, ilekroć Delcambre lub Saccard przybywał. Tutaj to poznała Karola, który często przychodził wieczorami i bawił się z nią w mieszka będącem jeszcze w nieładzie po dziennej schadzce; ona to nawet poleciła go Saccardowi jako bardzo pracowitego i uczciwego człowieka. Wypędzenie Karola ze służby przejęło ją oburze-