Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po chwili milczenia, Marcela powiedziała nieśmiało, co czynić zamierza:
— Powiem ci teraz, co mi przychodziło na myśl!... O! nie zrobiłabym tego nigdy bez twego pozwolenia i dlatego przyszłam tu, aby przedewszystkiem z tobą się rozmówić... Wiesz co, Pawełku, może najlepiej byłoby zwrócić się do moich rodziców?
— O nie! nigdy! — zawołał żywo Jordan — czyż nie wiesz, że nie chcę im nic zawdzięczać?
Wprawdzie państwo Maugendre byli zawsze bardzo uprzejmi dla zięcia, ale obchodzili się z nim chłodno zwłaszcza od chwili, gdy po śmierci jego ojca — który zrozpaczony bankructwem odebrał sobie życie — przystać musieli na małżeństwo córki, której stanowczość pokonała wreszcie ich opór. Oddając mu córkę, postawili upokarzające warunki, a między innemi ten, że nie dadzą ani grosza posagu, bo młody człowiek, trudniący się pracą dziennikarską, niechybnie wszystkoby roztrwonił. Dopiero po ich śmierci córka miała odziedziczyć cały majątek. Oboje młodzi małżonkowie poprzysięgli sobie umrzeć raczej z głodu, aniżeli cokolwiek przyjąć od rodziców oprócz kolacyi, na której bywali zawsze co tydzień w niedzielę wieczorem.
— Słowo ci daję — dowodziła Marcela — że oboje jesteśmy śmieszni z tą naszą dumą. Prze cięż ja jestem jedynem ich dzieckiem... przecież i tak kiedyś wszystko mi się dostanie... Mój oj-