Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tym dźwiękom, które wprawiały ich w stan takiego rozdrażnienia, jakiem przejmuje zbyt wysoka nuta, długo wytrzymywana na skrzypcach. Wyszedłszy na ulicę, Saccard wziął dorożkę, chociaż wypogodziło się zupełnie i po dżdżystym dniu nastąpił ciepły, majowy wieczór. Upadał już ze znużenia: pracowicie spędził dzień ale przynajmniej trudy jego nie pozostały bezowocnemi.