Strona:PL Zola - Płodność.djvu/982

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Potem podniosła się nieco i jakby opamiętawszy się nagle, wymówiła:
— Ależ ja się opóźniam a tyle mnie jeszcze czeka chodzenia przed wieczorem. Oto co dziś mogę zrobić dla was.
Ale w chwili kiedy nareszcie wyciągała z woreczka sztukę złota, rozległo cię uderzenie pięścią w drzwi. Noryna pobladła okropnie: poznała natychmiast to uderzenie pięścią Aleksandra. Co tu robić? Jeśli nie otworzy, rabuś walić będzie dalej, zrobi się skandal. — Trzeba było otworzyć i rzeczy wbrew jej obawie odbyły się całkiem spokojnie. Zdziwiony, że tu zastaje tę panią, Aleksander nie otwarł nawet ust, wsunął się cicho i stał oparty o mur plecami. Inspektorka podniosła oczy, potem odwróciła je zaraz, pojmując, że ten chłopak tak przyjmowany był jakimś znajomym lub krewnym. I mówiła dalej swobodnie, nie kryjąc się z niczem:
— Macie tu dwadzieścia franków, nie mogę niestety zrobić dla was nic więcej... Tylko przyrzekam wam, że na przyszły miesiąc postaram się zdwoić tę sumę. To pierwszy miesiąc kwartału, czas komornego i wszędzie już porobiłam starania, aby uzyskać większe składki, dadzą mi o ile będą mogli najwięcej... Ale czy tylko mieć będę dosyć: tyle próźb już do mnie wniesiono...
Na jej kolanach pozostał, otwarty woreczek; i błyskającemi oczami wpatrzył się weń Aleksander, taksując w myśli ten skarb ubogich, złoto,