Strona:PL Zola - Płodność.djvu/971

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ce, kiedy ma dopomagała do zapalenia fajki, z obawy, aby sobie nie opalił końca nosa. Ale stare gniazdo Moineaudów niemniej przeto zostało zburzone doszczętnie, cała rodzina zeń uleciała, rozproszyła się, podupadła. Jedna tylko Irma, dzięki świetnemu małżeństwu z urzędnikiem żyła szczęśliwa, grała rolę damy, tak próżna, że nie widywała się już teraz ani z siostrami, ani z braćmi. Wiktor rozpoczynał w fabryce toż samo życie, jakie przeszedł stary Moineaud, obracając znów tak samo kierat, który obracał jego ojciec z tym samym ślepym i upartym wysiłkiem. Ożenił się, miał już sześcioro dzieci, trzech chłopców i trzy dziewczęta, choć nie miał jeszcze spełna lat trzydziestu sześciu gotując dla swej żony los matki Moineaud: noce nieopatrznych uciech po dniach bez chleba i bezustanne połogi, utrudniające ciężką i bez tego już pracę gospodarską; oboje też skończą tak samo ochwaceni a ich dzieci znowu rozpoczną to samo życie z kolei, ani wiedząc dokąd dążą; zwykłe rozmnażanie się przeklętej rasy głodomorów.
U Eufrazyi nieunikniony los był tragiczniejszym jeszcze. Nieszczęsną zoperowaną nie spotkało nawet to szczęście najpożądańsze dla niej, by przynajmniej umrzeć mogła. Zstąpiwszy do zupełnego nicestwa, odkąd przestała być kobietą, zwolna już nie mogła nawet poruszyć się z łóżka,