Strona:PL Zola - Płodność.djvu/963

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

natora, do Ryszarda, dziecka od podrzutków pełnego złych instynków, tak dalece, że i on również w siedem miesięcy później uciekł, tak samo jak Aleksander okradłszy swego pryncypała.
W tem miejscu ślad ich ginął; lata całe przechodziły. Z wszelką pewnością jednak później spotkali się z sobą obaj nicponie na bruku paryzkim i wówcza3 to rudy wyrostek opowiadał całą historyą małemu brunecikowi, w jaki sposób poszukiwali go rodzice a może nawet powiedział mu nazwisko matki, dodawszy do tego jeszcze mnóstwo bajek własnej inwencyi.
Tylko to wszystko nie wystarczało jeszcze, aby zrozumieć jakim sposobem chłopak doszedł do posiadania adresu i Mateusz musiał przypuścić, że otrzymał go od la Couteau, świadomej wielu rzeczy przez Celestynę; dowód prawdziwości tego domysłu miał on w kantorze Broquette’a gdzie mu powiedziano, że jakiś młody człowiek krępy z wybitnie, wysuniętą dolną szczęką przychodził dwukrotnie pomówić z faktorką. Bezwątpienia wiele faktów pozostawało tu niewyjaśnionych, cała ta sprawa obracała się w tragicznych ciemnościach najniższych warstw paryzkich, których błota lepiej jest nie poruszać. Wreszcie wystarczyło mu, że zdał sobie sumarycznie sprawę z całej tej historyi, zdjęty trwogą wobec długiej już listy przewinień dwóch bandytów, rzuconych na bruk wielkiego miasta, żyjących z tego co im da przypadek i wlokących istnienie próżniacze i wy-