Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Płodność.djvu/851

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niu Stowarzyszenia Propagandy i oczywiście nie podobieństwem było już dla pani nie stawić się na to zgromadzenie. Dlatego też powierzyła mnie przywiezienie młodych państwa.
W gruncie nikt nie żałował, że Walentyna nie przybyła, wiedziano bowiem, że wieś bardzo źle zawsze wpływa na jej humor. I Mateusz dał wyraz opinii powszechnej, objawiając żal chłodno grzeczny z tego powodu.
— Proszę powiedzieć pani, jak bardzo nam jej tu brak było... A teraz w drogę!
Ale Celestyna przerwała raz jeszcze.
— Przepraszam pana, ja nie mogę zostać z państwem... Nie, pani poleciła mi powrócić natychmiast, będę jej bowiem potrzebną przy ubieraniu. A zresztą pani zbyt nudzi się sama... Wszakże jest jakiś pociąg do Paryża o kwadrans na jedenastą, nieprawdaż? Pojadę nim. Potem wieczorem stawię się tu już o ósmej i zabiorę panienkę... Rozpatrzyłyśmy już to wszystko z panią w „konduktorze kolejowym“. Do widzenia wieczorem, panie.
— Do widzenia, to już umówione.
I pozostawiając pannę służącą na opustoszałym dworcu, wyszli wszyscy napowrót na placyk wsi, gdzie czekały na nich rowery i break.
— Jesteśmy teraz w zupełnym komplecie — wołała Róża. — Nareszcie zaczyna się prawdziwa uroczystość... Pozwólcie mi zorganizować