Strona:PL Zola - Płodność.djvu/843

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w przedmiocie gruntów, na których nie miało nic innego wzrastać prócz kamyków. A kiedy już dobrze przypatrzył się porcelanie, przyszła mu myśl zuchwała, odwrócił się nagle i wpatrzył nieruchomemi oczyma w rodzinę Fromentów, która przybywszy zbyt wcześnie i mając jeszcze dobry kwadrans czasu do zabicia przed przybyciem pociągu, defilowała teraz wesoło pośród zgromadzonego tłumu.
Nieznośny humor młynarza od dwóch miesięcy pogorszył się jeszcze, od czasu jak syn jego Antoni powrócił do Janville w warunkach opłakanych. Chłopak, wybrawszy się pewnego dnia na podbój Paryża, zainstalowany przez rodziców, pełnych ślepej ufności w pięknym charakterze pisma swego syna, pozostał przez cztery lata u pana Rousselet pisarzem o umyśle ciężkim i niezmiernem próżniactwie. Nie postąpił dalej na tej drodze, nie objawił w żadnym kierunku energii, prócz chyba w łatwych zdobyczach i uciechach wielkiego miasta; zrazu były to pokusy kawiarnianych zabaw, dziewcząt spacerujących po trotuarach, potem nastąpiła owa pochyłość fatalna: alkohol, gra, miłostki pijackie. Podbój Paryża to były dla niego owe brudne przyjemności, o których marzył na wsi jeszcze a urzeczywistniał tu teraz bez miary, z żarłocznością bezgraniczną.
Wszystkie jego pieniądze szły na te uciechy,