Strona:PL Zola - Płodność.djvu/567

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wygolony, twarz miał kwadratową, wesołą a zarazem brutalną, pełną inteligencyi, oraz siły woli, przywykł, by mu ulegano z biernością, lecz umiał być uprzejmym, jak wszechwładny książę, który raczy się zniżać chwilowo do obcowania ze zwykłymi śmiertelnikami. A gdy spostrzegł, że jedna z jego chorych płacze, właśnie ta, którą nazywał „swoim klejnocikiem“, zbliżył się ku niej, chcąc się dowiedzieć o przyczynie jej zmartwienia. A gdy go powiadomiono, uśmiechnął się uprzejmie na znak, że jej przebacza.
— Pocieszysz się, mój klejnociku, pocieszysz... Są to sprawy łatwe do pocieszenia, przekonasz się o tem później...
Gaude był nieżonaty i utrzymywał, że pozostanie kawalerem, człowiekiem bezpłodnym, którego ostatnim wyrazem filozofii była pogarda względem wszystkich ludzi. Im mniej się ich mnoży, tem lepiej. Ta głupia, rozbójnicza rasa i tak niełatwo zmarnieje. Gdyby go kto przynaglił pytaniami, byłby wyznał, że tryumfuje po każdej odbytej operacyi, bo tym sposobem tępi źródło zła. Opowiadano, że jest kochankiem kastrowanych swoich klientek, które mając pewność, że się już nie narażają na żadne niebezpieczeństwa wstętnego im macierzyństwa, zbiegały się dokoła niego, tworząc bezpłodny seraj swego wybawiciela.