Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Płodność.djvu/495

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

drą przezornością powodowany, zapewnił sobie rok wolny od wszelkiego rodzaju wypłat, dopuszczając do udziału w zyskach tych, którzy mu przez ten czas zobowiązali się pomagać pracą i kredytem; mógł więc wolny od długów i bieżących materyalnych kłopotów, całkowicie się poświęcić przygotowaniu ziemi w oczekiwaniu pierwszych zbiorów. Czuł, że życie postawił na kartę tego przyszłego żniwa, którego ziemia może mu odmówić, pomimo zabiegów i pracy. Lecz wiernie obstawał przy wierze zwycięztwa, bo kochał, bo chciał. Ta twórcza energia rozwinęła się w nim wraz z poczęciem ostatnio urodzonego dziecka a odtąd opanowywała go coraz namiętniej z niesłychaną potęgą. Pomimo, że pozostał łagodnego usposobienia, nazywano go teraz upartym z powodu obstawania przy szalonym pomyśle użyźnienia jałowego gruntu w Chantebled; słuchał tych zarzutów śmiejąc się i odpowiadając, że może wyrobi się na dobrego profesora kształcenia woli, by działać i tworzyć. Któregoś poranku zabawił Maryannę oznajmiając, że odkrył przyczynę dlaczego mają tyle dzieci a chcą ich mieć jeszcze więcej. Czyż nie była to z ich strony wola, energia, czyn ludzki i żyjący, najpotężniejszy na świecie, bo dążący do rozrostu i zwycięztwa życia?...
— A więc niechaj będzie jak chcesz! — zawołał z przejęciem. Oby ziemia była nam dobrą, opiekuńczą matką!