Strona:PL Zola - Płodność.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie przeczę... nie przeczę... jeżeli to byli ludzie mogący hojnie sypnąć pieniędzmi... Cóż to dziwnego! żadna akuszerka nie oprze się zbyt wielkiej pokusie... Lecz zaręczyć panią mogę, że dom położniczy pani Bourdieu używa jaknajlepszej opinii.
Zapanowało chwilowe milczenie. Wtem żona robotnika zaczęła mówić jakby w dalszym ciągu:
— Gdybym ja chociaż mogła pracować do ostatniej chwili... Ale tym razem jakoś tak źle z moim biednem zdrowiem, że musiałam porzucić wszelką robotę przeszło od dwóch tygodni... A doprawdy, że się nie rozpieszczam... już teraz myślę, by jaknajprędzej powrócić do domu... niechno pozbędę się i stanę na nogi, to umknę ztąd chociażby w kilka dni po połogu... Tam moje maleństwa obumierają w zaniedbaniu... jużbym chciała przy nich być i ogarnąć... Doprawdy szkoda, że nie wiedziałam adresu akuszerki, o której pani mówi... Cóż z tego, że to łajdaczka... czasami nędza zmusza z takiemi łajdaczkami mieć do czynienia... Gdzież ona mieszka?..
— Musiała pani o niej słyszeć... nazywa się la Rouche i jest znana nietylko w tej części Paryża... Mieszka przy ulicy du Rocher w domu śmierdzącym i do którego wstydziłabym się wejść w biały dzień, bo wiem, jakie się tam bezeceństwa codziennie odbywają...
Zamilkły a potem coś szepnąwszy pomiędzy sobą, wyszły z salonu. Prawie równocześnie uka-