Strona:PL Zola - Płodność.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tąd najniezawodniej, że przechodziła przez różne ręce z bylekim się zadając. Wreszcie łatwość z jaką ją miałem na pierwsze skinięcie, najlepiej dowodzi, co należy sądzić o jej cnocie! Takich cnotliwych jak ona pełno można spotkać wieczorem na każdym chodniku...
Mateusz chciał mu przerwać, broniąc Norinę i zapewniając go o jej szczerości, lecz Beauchêne nie dał mu dokończyć, wołając:
— Mylisz się, nie wiesz o czem mówisz! posłuchaj co ci powiem... Otóż zapewniam cię, słyszysz, zapewniam cię, że w stosunkach z nią zachowałem wszelkie potrzebne środki ostrożności a w tem jestem biegły i pewien siebie! Byłoby prawdziwym cudem, gdybym ja, umiejący uniknąć podobnej katastrofy z żoną, zgapił się jak sztubak, mając do czynienia z kochanką. Dziecko tej dziewczyny niechaj sobie szuka innego ojca, bo ja napewno jego ojcem nie jestem!
Jednakże nie musiał być pewnym swego twierdzenia, bo zaczął przypominać sobie daty, zaplątał się, przeczył sam sobie i łatwo się mógł dać złapać na kłamstwie. Dziecko nie mogło być poczęte pierwszego wieczoru, gdy zwierzywszy się Mateuszowi, doszedł z nim do ulicy Caumartin gdzie Norina już na niego wyczekiwała przed domem. Lecz często się z nią spotykał następnemi czasy, bo prawdziwą zmysłową żądzą zapałał do tej dziewczyny a rozstał się z nią dopiero, gdy się przekonał, że zaszła w ciążę, to