Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A ponieważ tuż obok nich lokaj otulał barona Gouraud w obszerne futro:
— To ten jegomość właśnie mógłby najłatwiej załatwić! — dodała szeptem w ucho męża, kiedy podwiązywał jej pod brodą sznury kapturka. On robi wszystko, co mu się podoba w ministeryum. Jutro u Mareuilów trzeba się starać...
Pan Michelin uśmiechał się. Uprowadził żonę ostrożnie, jak gdyby trzymał u ramienia przedmiot wielce kruchy a cenny. Maksym, upewniwszy się rzutem oka, że Ludwiki nie było jeszcze w przedsionku, skierował się wprost ku małemu salonikowi. W rzeczy samej była tam jeszcze, niemal już sama tylko, czekając na ojca, który prawdopodobnie spędził wieczór w fumoarze z mężami politycznymi. Margrabina i pani Haffner już wyszły, pozostała jeszcze tylko pani Sydonia, opowiadająca kilku żonom urzędników jak bardzo przepada za zwierzętami.
— Ach, otóż mój mężulek — zawołała Ludwika — Siadaj pan tutaj i powiedz mi, w którym gdzieś fotelu mógł ojciec mój zasnąć. Niezawodnie wyobraził sobie, że już zasiada w izbie...
Maksym odpowiedział jej w tym samym tonie i oboje młodzi niebawem odnaleźli wesołość, która ich nie opuszczała u stołu; co chwila wybuchali śmiechem. Siedząc u nóg jej na bardzo nizkiem krzesełku wziął ją nakoniec za ręce i począł się z nią bawić jak z kolegą. I w samej rzeczy, w tej sukience z białego fularu w czerwone grochy,