Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale tamten bronił się z uśmieszkami i wyciągał chowające się mankiety. Nakoniec usiadł w pobliżu drzwi, na kozetce, na którą Saccard przyzywał go gestem.
— Chodźże, nie chcę cię przecież brać na spytki, co u dyabła!... A teraz do rzeczy poważnych, mój kochany. Miałem tego wieczora długą rozmowę z moją żoną... Wszystko ułożone.
— Czy godzi się na odstąpienie swojej części? — zapytał Larsonneau.
— Tak, ale nie było to bez trudu... Kobiety są uparte szalenie! Wiesz przecie, że moja przyrzekła starej swej ciotce, że nie sprzeda tej posiadłości. Skrupułów było bez końca... Szczęściem przysposobiłem sobie stanowczą historyą.
Powstał, aby zapalić cygaro przy kandelabrze, który Laura pozostawiła na stole, a powracając wyciągnął się wygodnie na kozetce:
— Powiedziałem mojej żonie — ciągnął dalej — że jesteś zupełnie zrujnowany... Że grałeś na giełdzie i przegrałeś sporo, że przetrwoniłeś niemało takie z kobietami, wdałeś się w złe spekulacye; nakoniec, że jesteś w przededniu najokropniejszego bankructwa... Dałem nawet do zrozumienia, że nie bardzo dowierzam twej uczciwości... Po tem wszystkiem wytłómaczyłem jej, że cała sprawa Charonny będzie musiała zatonąć w twojej katastrofie i że najlepiej jeszcze byłoby przyjąć propozycyę, którą mi zrobiłeś zupełnego wycofania się z tej całej sprawy w ten sposób, abyś ty ją