Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

o minach rozwiązłych, z szeroko wyciętemi kamizelkami, otaczających pięć czy sześć kobiet najwyższej elegancyi, pośród których tronowały dwie „nierozłączne“: mała margrabina d’Espanet, w żółtej toalecie i jasnowłosa pani Haffner w fiołkowej. Pan de Mussy, ów jeździec, którego ukłonu nie odwzajemniła była Renata na spacerze, był tam również, z tą charakterystyczną zaniepokojoną miną kochanka, który przeczuwa, że niebawem otrzyma dymisyę. A pośród tych długich trenów rozpostartych na dywanie, dwóch przedsiębiorców, dwóch zbogaconych mularzy, Mignon i Charrier, z którymi Saccard zamierzał dobić jutro jakiegoś interesu, ciężkiemi kroki przemierzało salon, w grubych butach, z rękami w tył założonemi, dusząc się formalnie w obcisłych frakach.
Arystydes Saccard stał w pobliżu drzwi i, rozprawiając coś przed grupą owych figur urzędowych tonem nosowym z werwą południowca, równocześnie znajdował sposobność witania każdego z nowo przybyłych. Ściskał im ręce i mówił zawsze kilka słów pochlebnych. Mały, zawiędły, giął się jak maryonetka, i z całej jego postawy wątłej, cienkiej, przebiegłej, czarniawej, najwidoczniejszą była czerwona plama wstążeczki legii honorowej, którą zwykł był zawsze nosić bardzo szeroką.
Kiedy Renata weszła, podniósł się lekki szmer zachwytu. W istocie wyglądała bosko! Na dolnej spódnicy z tiulu, przybranej z tyłu falą wolantów, miała tunikę z blado zielonego atłasu, oszytą sze-